czwartek, 22 marca 2012

Ściemnia

Własna ściemnia to jest to. To nie żarty. Oczywiście nie jest to dla Was żadnym nihil novi, jak mawiali starożytni Rzymianie. Dla mnie też nie. Natomiast zupełnym novum jest dla mnie ściemnia stacjonarna, dostępna z korytarza. Ot, kończę zmywać naczynia, i zamiast wejść do kajuty, którą ma po lewej ręce, idę prosto do ściemni. A tam inny świat. Od progu oczekuje na powiększalnik, dalej "mokry stół", koreks, chemia... jednym słowem żyć nie umierać. A gdyby tego było mało, na półce pod sufitem mam wiertarkę, udarową, zawsze można powiercić. Tak czy siak wdzięczny jestem projektantowi, że przewidział dwie łazienki, z których jedną mogłem przeznaczyć na ściemnię. Wdzięczny też jestem mej kochanej Małżonce, że na ową adaptację pozwoliła. Kończę zatem staropolskim "adoptuj, adaptuj i ulepszaj" i udaję się trochę pościemniać.


Tally Ho!


Olympus OM-2n, Zuiko Auto-W 2,8/28mm

ilford hp5+ 400@400
tetnal ultrafin plus 1:6
20°C 16'45'' (n+4, x1,4)
0-1"+1x/30''