piątek, 23 sierpnia 2013

Nie tylko dla benedyktynów...

  Mówią, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Może i prawda, zwłaszcza gdy mówimy o kotach z wyciętym podwzgórzem, ale czy w innych przypadkach się to sprawdza? Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że zakupiona dodatkowo stalówka TWSBI typu stub, o szerokości 1,5mm rychło przestała mi wystarczać, czy też nie spełniła moich oczekiwań, których zresztą w momencie zakupu nie miałem. Dobra, miałem, ale niesprecyzowane. Dlatego kiedy już przebadałem wspomnianą stalówkę, postanowiłem kupić pióro specjalnie do kaligrafii stworzone. Jak zwykle w moim przypadku, musiało to być pióro na naboje lub z możliwością zastosowania konwertera. Chciałem też, żeby w jakichś ludzkich pieniądzach dało radę kupić zestaw posiadający kilka różnych stalówek. Te założenia powiodły mnie, ku produktowi angielskiej firmy Manuscript, to jest ku zestawowi o wdzięcznej nazwie Classic Calligraphy Set.



  Zestaw jest zapakowany iście hipermarketowo, tj. w blister z otworem do zawieszenia. Nie jest to może szczyt elegancji, ale ważne, że blister można otworzyć bez pomocy nożyczek i bez ryzyka poniesienia większych obrażeń. Na blistrze oprócz nazwy producenta i zestawu wydrukowana jest "próbka" pisma stalówek wchodzących w jego skład. Są to w tym przypadku stalówki oznaczone jako:
  • fine - 0,85mm
  • medium - 1,1mm
  • broad - 1,35mm
  • 2B - 1,6mm
  • 4B - 2,8mm
  Oprócz opisywanego zestawu na zdjęciu widoczne są jeszcze dwie inne obsadki ze stalówkami:
  • 3B - 2,2mm
  • SCROLL No.6 -3,2mm (stalówka ornamentowa).
  Te dwie obsadki są starego (standard) typu, tj. mają rastrowaną powierzchnię sekcji, "złocone" stalówki i ring, który należy usunąć, jeśli chce się używać tych stalówek z korpusem typu classic. Sekcje nowego typu są nieco cieńsze i są gładkie. Musze przyznać, że trzyma się je o wiele wygodniej niż sekcje z rastrem.

  Na odwrocie blistra znajduje się skrócona informacja o produkcie wraz z instrukcją pielęgnacji pióra, opis zawartości i schematyczny rysunek, informujący użytkownika, o sposobie przechowywania zapasowego naboju w korpusie.


  Pióro wraz z akcesoriami zapakowane jest w metalowe pudełko, na którym znajduje się wytloczone logo Manuscript'a.



  Wewnątrz pudełka, na plastikowej wytłoczce pokrytej szarym welurem znajdują się pióro wraz z czterema sekcjami. Pióro oryginalnie było zapakowane tak, że skuwka była założona na tył korpusu, co miało na celu demonstrację wszystkich pięciu stalówek przez blister.


  Po wyjąciu wytłoczki, znajdujemy pod nią cztery naboje z atramentami: czarnym, niebieskim, zielonym i czerwonym, konwerter typu strzykawka, broszurę zawierające podstawowe informacje o kaligrafii oraz o ćwiczeniach kaligraficznych oraz zawierającą wzory dwóch krojów pisma: foundational i italic, oraz broszurę z opisem stalówek (wraz z rysunkami objaśniającymi różnicę między sekcją standard, classic i dodec). Na tej ostatniej broszurce znajduje się także formularz zamówienia.



  Pióro, prócz stalówek i klipsa skuwki, wykonane jest z czarnego plastiku, podejrzewam że z ABS. Sprawia to, że pióro waży (razem z nabojem), bagatela 11g. Piórem pisze się bardzo wygodnie, niezależnie czy ze skuwką na końcu czy bez. Masę skuwki można bowiem pominąć. Pióro ma wygląd iście spartański, dwa czarne walce urozmaicone metalizowanymi plastikowymi zakończeniami korpusu i skuwki oraz pierścieniem znajdującym się między sekcją, a korpusem. Pierścień o tyle niefortunny, że domyślnie "trzymający" się korpusu, ale w ogóle się go nie trzymający. W efekcie, za każdym razem kiedy rozkręcamy pióro, pierścień chce spaść i spada. Na klipsie znajdujemy wytłoczony napis UK oraz cztery "ozdobne" wtłoczenia. Na skuwce, poniżej klipsa znajduje się srebrzyste logo Manuscript'a. Ogólnie jeśli chodzi o wygląd, pióro na kolana nie powala, widać w fabryce uznali, że pióro ma pisać, a nie wyglądać.


  Stalówki w wersji classic to typowe twarde blaszaki solidnie wykonane przez angielskiego rzemieślnika. Nie jest to może światowa ekstraklasa stalówek, ale zasadniczo nie ma się do czego przyczepić. Stalówki suną po papierze z cichym szelestem, nic nie drapie (w przeciwieństwie do nieszczęsnego stub'a TWSBI). Na stalówkach znajdują się napisy: MANUSCRIPT ENGLAND oraz oznaczenie grubości śladu. Stalówkę można bez problemu wyciągnąć, podobnie jak i spływak. Zdaje mnie się, że jedną (2B) to można wyciągnąć nawet za lekko, ale póki sama nie wypada, to nie stanowi to dla mnie problemu. Wyciągnięcie i przemycie stalówki i spływaka wydaje mnie się szczególnie ważne, kiedy kończymy pracę z czarnym atramentem Manuscript'a. Atrament ten zawiera dużo pigmentu, co może spowodować niebezpieczeństwo zatkania pióra. Spływak cechuje się dość szerokim kanalikiem, wiadomo - kiedy się pisze taką 4B lub scroll 6 w naboju, tudzież konwerterze robi się wir. Spływak bardzo obficie podaje atrament, co sprawia że pióro startuje od pierwszego dotknięcia. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy piszemy na papierze oxforda, który jest dość śliski. Znaczy problem jest, kiedy używamy atramentów innych producentów, bowiem atrament Maniscript'a raczej nie zawodzi, nawet na wspomnianym oxfordzie.
 



  Na zakończenie kilka próbek bazgrołów, wykonanych stalówkami ze wspomnianego zestawu na papierach różnych, wykonanych atramentami Manuscript'a, Watermana i Camela...:




 ... oraz dane techniczne:
  • długość pióra zamkniętego: 138mm;
  • długość pióra bez skuwki, mierzona bez stalówki: 112mm;
  • długość pióra bez skuwki, mierzona ze stalówką: 127mm;
  • długość pióra ze skuwką zatkniętą na korpus, mierzona ze stalówką: 169mm;
  • długość skuwki: 63mm;
  • średnica korpusu: 11mm;
  • średnica skuwki: 14mm;
  • masa pióra z nabojem: ca 11g.

  No i na zupełny koniec postaram się subiektywnie podsumować opisywany zestaw. Otóż myślę, że jest on wart zainteresowania, dla wszystkich tych, którym zależy na mobilności. Dostajemy bowiem pióro zasilane standardowymi nabojami i konwerterami, zapakowane w eleganckie (nie dosłownie rzecz jasna) metalowe pudełko. Dzięki temu możemy mieć pióro wszędzie tam gdzie potrzebujemy, a jeśli nie potrzebujemy, to też możemy je tam mieć. Do tego nawet jeśli stalówki, jak to się mówi: głów nie urywają, to jednak są dość niezawodne i pisze się nimi dość łatwo, przez co są idealne dla początkujących. Także zbierając wszystko do tak zwanej kupy, uważam że zestaw Manuscript'a wart jest tych 70zł, które na niego wydałem.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Lapis lazuli, czyli niemieckie wykopki...

  Sceptyczny jestem. Sceptyczny i basta! Im bardziej ktoś mi coś zachwala, tym bardziej wietrzę podstęp. Cóż poradzę, że jako empiryk muszę o wszystkim się przekonać na własnej skórze właściwej. Dlatego kiedy koleżanka Ann_gd zaczęła zachwalać diplomata esteem lapis, niewiele myśląc postanowiłem przekonać się na własnej skórze ki czort i kupiłem okazyjnie pióro, które zalegało w magazynie od kilku ładnych lat. I wiecie co? Nie żałuje.




  Pióro które dziś chcę opisać, to diplomat esteem lapis. Dotarło ono do mnie złożone do czarnej plastikowej trumienki, wyściełanej plastikiem natryśniętym białym welurem. Na welurze pokrywającym wieczko znajduje się złoty napis z nazwą producenta wraz ze starym logo, przedstawiającym krzyż maltański z wpisaną czteroramienną gwiazdą obróconą w stosunku do ramion krzyża o 45°. To logo podoba mnie się o wiele bardziej od nowego, w którym ramiona krzyża zostały zastąpione bezpłciowymi plumkami, jak je nazwałem, przez co z krzyża zrobił się kwiatek. Nazwa i krzyż znajdują się także na etui.
 



  Na wytłoczeniu znajduje się pióro, a pod nim? Pod nim znalazłem niestety tylko prehistoryczny nabój, pamiętający ostatnie dinozaury chyba, atrament był bowiem odparowany do połowy. Zakupione pióro to wersja lapis - kolorowa matowa. Regularny esteem był albo czarny błyszczący, albo ze szczotkowanej stali. No przynajmniej tak jest teraz. Nie tylko lakier położony na pióro jest matowy. Matowe są także wszelkie wykończenia metalowe, klips na skuwce, jak i stalówka. Kupione przeze mnie pióro jest w kolorze niebieskim, innych niestety nie było.



  Korpus pióra oraz stalówka wykonane są z mosiądzu, co sprawia że jest ono dość ciężkie. Skuwka trzyma się na zatrzask. Połączenie jest bardzo szczelne, podczas otwierania bowiem słychać lekkie cmoknięcie podciśnienia. Sekcja wykonana jest z twardego błyszczącego plastiku, po niemalże dwóch miesiącach używania jest ona nieznacznie wytarta nie tyle przez zakładanie i zdejmowanie skuwki, co przez jej obracanie.



  Jak wspomniałem klips także jest wykonany ze zmatowionego metalu. Na klipsie znajduje się napis GERMANY i alternatywne logo diplomata, czyli trzy poprzeczne kreski. Obecnie logo to nie jest wykorzystywane. Podobną informację i logo znajdziemy w klejnociku. Klips jest sprężysty i trzyma mocno, ale nie tyle, żeby rysować skórę piórnika. Skuwkę można założyć na tył korpusu, w tej konfiguracji pióro wydłuża się o jakieś 3cm. Skuwka mimo że metalowa, nie przeważa pióra do tyłu, piszę się więc dość komfortowo. Zresztą bez skuwki też. Aha, taka ciekawostka. Korpus zakończony jest metalowym łebkiem, który ma średnicę nieznacznie większą od końcówki korpusu, dzięki czemu skuwka podczas zakładania na tył blokuje się na tym łebku i nie ociera o lakier.



  Jak wspomniałem stalówka tak jak inne elementy metalowe jest zmatowiona. Znajdziemy na niej oprócz ozdobnych esów-floresów nazwę producenta, logo w postaci trzech pasków, oraz oznaczenie stalówki. W moim przypadku jest to stalówka F (rozmiar ~4). Jest to dość mokre F, takie bardzo europejskie. Co więcej stalówka jest bardzo miękka. Jak bardzo? Ano tak, że kiedy piszemy na dobrze pijącym atrament  papierze możemy z powodzeniem fleksować. Co więcej, aby pisać z grubością F, trzeba zmniejszyć nacisk do minimum. Niestety jak to mawiał legendarny prezes, oprócz plusów dodatnich są też i plusy ujemne. Plusem ujemnym w tym przypadku jest spływak o zbył małym przepływie, w związku z czym często podczas fleksowania nie podaje on dostatecznej ilości atramentu co kończy się torowiskiem. Próbowałem trochę poszerzyć kanalik spływaka żyletką i nieco to poprawiło sytuację z przepływem, ale na papierze typu oxforda torowanie nadal ma miejsce.







  Pióro jak można wywnioskować było z wcześniejszego fragmentu, zasilane jest standardowymi nabojami typu europejskiego. Konstrukcja umożliwia korzystanie z konwerterów, co skwapliwie wykorzystałem. Tu ciekawostka. Przy napełnianiu pióra z użyciem konwertera przez stalówkę, nie należy napełniać zbiorniczka do pełna, inaczej pióro początkowo pisze bardzo mokro. Przyznaję, że wcześniej nie spotkałem się z takim zjawiskiem, podczas używania konwerterów.


  Gabarytowo pióro nieco mniejsze od TWSBI diamond 580, a nawet od pilota 78g. Dzięki temu, ze jest wykonane w większości z metalu, masowo zbliża się do TWSBI..



  Stalówka porównywalna co do wielkości z tą zamontowaną w pilocie 78g i niewiele mniejsza od stalówki TWSBI. Porównując ziarno na końcu stalówki, eFka diplomata jawi się przy eFce pilota niczym mastodont przy prehistorycznej nornicy. Jeśli chodzi o komfort pisania diplomat wypada pod tym względem najlepiej. W przeciwieństwie do dwóch pozostałych stalówek, sunie po papierze gładko i bezszelestnie. Do całkowitej maślaności jej jednak troszkę brakuje.


  Na koniec czas na bazgroły, jeszcze przed wymiśkowaniem spływaka:


 ...i dane techniczne:

  • długość pióra zamkniętego: 136mm
  • długość pióra otwartego mierzona bez stalówki: 103mm 
  • długość pióra otwartego mierzona ze stalówką: 121mm
  • długość skuwki: 59mm
  • długość pióra ze skuwką założoną na korpus mierzona ze stalówką: 153mm
  • średnica korpusu: 12mm
  • masa pióra z konwerterem i atramentem: 30g
  Podsumowując: diplomat esteem to bardzo zgrabne piórko do codziennego użytku, nie zasycha, nie przerywa, fakt - jest wybredne jeśli chodzi o papier, ale w większości przypadków się sprawdza. Czy zapłaciłbym jednak za nie tyle ile kosztuje aktualnie? Myślę, że tak.