Przyznam się szczerze, że zabierałem się do tej recenzji, niczem świnia
do pieprzu, tudzież lis do jeża. No, ale tak to bywa, jak się pisze
recenzje w pracy. Ale do rzeczy.
Jako że apetyt, podobnie jak
brzuch, rośnie w miarę jedzenia, po pewnym czasie od zakupu twsbi i
zarejestrowania się na tut. forum, zapragnąłem nabyć kolejne pióro.
Ambicje miałem, nie ukrywam, ale jak zwykle życie zweryfikowało zamiary.
Rozumiecie, samochód, turbina, wspomaganie kierownicy, zajmowanie się
tymi tematami do najtańszych nie należy. Dlatego zamiast kupować MB, WM
czy inne cudo ze szczytowej półki, skierowałem swe oczęta na półkę
najniższa, między kartoflami, a kalarepą i brukwią. No, może tak niską
to nie, ale niedaleką. W wyniku kierowania przyrządów patrzących tamże,
zdecydowałem się kupić pióro opisane na ibeju jako jinhao 675 celluloid za całe 9,99$
(przesyłka w cenie pióra). Ozdobne pudełko z czarnej tektury, wyściełane
czerwonym pluszem takoż gratis. Oczywiście to nie jest jinhao 675 celluloid, bo takie pióro nie istnieje. Cóż takiego zatem kupiłem? Odpowiedź była bliżej, niż mnie się to wydawało. Gdzie? Na sekcji, obok gwintu korpusu i na konwerterze. Otóż na sekcji stoi jak wół yiren 601, także tego... Aha, ale to nie wszystko! bo można to pióro znaleźć także pod nazwą bookworm. Szkoda że nie artist, bo tak tłumok googla tłumaczy słowo yiren. Swoją drogą, to pióro jest ciekawą podróbką (tak myślę) delty dolce vita, a przynajmniej jest tym piórem mocno inspirowane.
Kiedy
pióro do mnie dotarło, okazało się, że muszę przedefiniować pojęcie
celuloidu. Do tej pory, a właściwie do tamtej, spodziewałem się dostać
pióro z celuloidu, a tu celuloidu jest jak na lekarstwo. Zresztą nie jestem przekonany, czy ten pomarańczowy akryl, to celuloid. Całe pióro jest
wykonane z mosiądzu, z tworzywa wykonany jest tylko fragment koloru
bursztynowego i wnętrze skuwki. W efekcie pióro z założonym konwerterem,
napełnione rekordową ilością 0,7ml atramentu waży ponad 45g.
Skuwka
jest wciskana, na razie trzyma się mocno. Przynajmniej na razie, bowiem
skuwka zatrzaskuje się na pierścieniu na sekcji, a że zatrzaskuje się
elementem plastikowym, więc... Skuwkę bez przeszkód można zatknąć na tył
korpusu, ba! dzięki temu, że sekcja też jest wykonana z mosiądzu
wszystko tak się ładnie równoważy, że pisze się wtedy dość gracko,
aczkolwiek rozmiar całości może przeszkadzać.
Pióro
do klienta trafia wraz z konwerterem, konwerter kręcony, tego samego
kalibru co i konwerter WM, ale posiada niestety pewien feler. Otóż w
większości konwerterów tłok nie dochodzi do samego końca cylindra, tu
dochodzi, w wyniku czego dopychając tłok do końca, spycha on sekcję
prosto w czarne (a właściwie niebieskie) odmęty inkaustu. Nie pytajcie skąd wiem. Wiem i basta.
Aha!
przed pierwszym użyciem pióro koniecznie należy przemyć ciepłą wodą z
kroplą detergentu, bez tego nie liczcie, że będzie pisać.
Stalówka
jest wykonana ze stali czołgowej, aczkolwiek złoconej (wg. napisu
wytłoczonego na stalówce 18K złoto). Grubość M, ale oceniałbym ją raczej
jako F/M. Pisze bardzo sucho i w przypadku zamaszystych paraf, momentami
brakuje atramentu, aczkolwiek pisze ona gładko, bez drapania. Stalówka
jest bardzo twarda, dzięki czemu idealnie się sprawdza do podpisywania
faktur z dwiema kopiami. Tu mamy dwie, trzy nawet zmyłki. Pierwsza, to oczywiście stalówka jinhao. Jest to o tyle ciekawa zmyłka, że yiren w innych piórach używa stalówek z napisem yiren. A także bookworm. Druga zmyłka to platerowanie 18K złotem. Złoto to to jest, ale tylko z koloru chyba. No i to powlekanie, to takie na słowo honoru chyba, bo jak ostatnio wyciągałem sekcję, żeby spróbować poprawić przepływ, to mi to złoto zeszło. Ale żeby jeszcze całe, niestety miejscami się trzyma, co nie wygląda najlepiej.
Gabarytowo
jinhao 675 jest promień mniejsze od twsbi 580 i dwa promienie większe
od pilota 78g. Jest też cięższe od tych dwóch piór razem i osobno.
Na zakończenie próbka pisma opisywanym piórem, przy wykorzystaniu różnych atramentów i ich mieszanek:
Podsumowując jednym zdaniem: za tę cenę pióro warte zainteresowania.
No, w końcu żeś się raczył zjawić na blogu. Już chciałem na milicji uprowadzenie zgłaszać.
OdpowiedzUsuńmam zaświadczenie od doktora, że jak mnie nie było to ćwiczyłem kaligrafię średniowieczną.
Usuń