Ale do rzeczy, bo my tu gadu-gadu, a salceson się ciepli. Znaczy grzeje. Dziś w dwóch zdaniach opiszę Państwu dwa telekonwertery makro, jeden z mocowaniem canon FD, drugi z mocowaniem olympus OM.
Fig. 1 |
Fig. 2 |
Zasadniczo jest to ten sam przyrząd optyczny, ale z różnymi mocowaniami. Chyba nie muszę dodawać, że telekonwerter był produkowany także z bagnetami innych producentów aparatów fotograficznych. Telekonwerter w pozycji ze zdjęcia pierwszego pracuje jak normalny telekonwerter, zwiększający ogniskową dwukrotnie. Natomiast na drugim zdjęciu, oba telekonwertery mają pierścienie przekręcone tak, aby z obiektywem 50mm dawać odwzorowanie 1:1 przy odległości minimalnej odległości ostrzenia ustawionej na obiektywie. Telekonwertery przenoszą z obiektywu do aparatu dane o przysłonie (w przypadku canona, posiada także popychacz informujący o wartości otworu wejściowego), dzięki czemu aparat z telekonwerterem pracuje w pełnym automacie. Telekonwerter przystosowany do współpracy z canonem FD, posiada także pierścień umożliwiający pracę ręczną (M) lub automatyczną (A) przysłony. Z optycznego punktu widzenia, jest to konstrukcja siedmiosoczewkowa, pięcioelementowa. Soczewki posiadają warstwy przeciwodblaskowe typu MC.
Fig. 3 OM |
Fig. 4 OM |
Pozdrawiam staroangielskim:
Tally ho!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz