Tetenal Ultrafin PLUS
Miłe złego początki
Posiadaczem
tego wywoływacza stałem się niejako z przypadku. Otóż będąc młodym
ciemniakiem na rubieży, nie znając miasta Rzeszów, poprosiłem swą
szanowną Rodzicielkę o dokonanie zakupu, jakiegoś najtańszego
wywoływacza negatywowego w sklepie dla fotoamatorów, mieszczącego się
przy ul. Kruczej w Lublinie (dla niekojarzących tego sklepu dodam, że
mieści się on w suterenie (staropolski sklep to nic innego jak właśnie suterena) niedaleko lokalu, w którym był kiedyś Pewex).
Ale do rzeczy. Otóż Matce mojej, bardziej zielonej ode mnie w sprawach
ciemniowych, ekspedient polecił jedyny nieprzeterminowany wywoływacz
jaki miał, to jest wspomniany Tetenal Ultrafin PLUS, konfekcjonowany w tym przypadku w butelkę 1 litrową.
Pierwsza randka
Opakowanie
wywoływacza zawiera oprócz butelki wywoływacza, konfekcjonowanego po
0,2l lub po 1l dwie ulotki. Jedna z nich zawiera specyfikację
wywoływacza w różnych językach (niestety brakuje języków słowiańskich),
druga zawiera tabelaryczne zestawienie czasów wołania popularnych filmów
czarno-białych w wywoływaczach Tetenala. w tabeli tej podane są czasy
wołania dla gęstości negatywu 0,55G i 0,7G. wszystkie czasy podane są
dla temperatury 20°C. podane są też czasy dla dwóch metod obracania
koreksem, co 3 sekundy i co 1 minutę. Aby przeliczyć czas wołania dla
innej temperatury, należy się posłużyć książeczką pierwszą, podobnie w
przypadku korekcji czasu wołania podczas forsowania.
A teraz coś z zupełnie innej beczki
Tetenal Ultrafin PLUS
jest wywoływaczem, jak sama nazwa wskazuje, bardzo drobnoziarnistym.
Producent podaje, że nadaję się on do wywoływania negatywów z
kryształami T, jak i do wołania negatywów klasycznych. Jest też polecany
do wywoływania forsownego. Koncentrat można rozcieńczać w stosunku 1:4
lub 1:6, a roztwór roboczy, w ten sposób uzyskany jest roztworem
wielokrotnego użytku. Tetenal w instrukcji informuje, że w litrze
roztworu 1:4 można wywołać do 12 filmów, przedłużając czas wywoływania
za każdym razem o kolejne 10%. W przypadku rozcieńczenia 1:6 brak jest
danych producenta odnośnie korekcji czasu wywoływania.
Gwoli
ścisłości, z buteleczki zawierającej 200ml esencji można sporządzić
litr r-ru roboczego 1:4, lub 1400ml r-ru 1:6, z litra koncentratu można
sporządzić 5 litrów r-ru 1:4 (60 filmów) lub 7 litrów r-ru 1:6.
Trwałość
koncentratu po otwarciu producent określił na 6 miesięcy, ale z
własnego podwórka wiem, że koncentrat trzyletni (!) zachowuje wszystkie
właściwości. Co prawda mój był już nieco zżółkniały, wytrącił się
grubokrystaliczny osad i ciut pachniał amoniakiem, ale po dokładnym
wymieszaniu pracował jak należy, aż do samego końca.
Roztwór roboczy
jest dość trwały, zarówno w stężeniu 1:4, jak i 1:6, mimo że producent
piszę co innego. Mnie osobiście zdarzyło się wywoływać w roztworze 1:6,
który stał już około 3 miesięcy i w międzyczasie wywołał 12 filmów (6
wsadów po 2 filmy - koreks JOBO 1520 - tj. 500ml). Oczywiście przed
wywoływaniem, należy zawsze sprawdzić, czy wywoływacz pracuje jak
należy. Jak pisałem, producent nie podaje korekcji dla wołania kolejnych
wsadów w rozcieńczeniu 1:6, ale doświadczalnie ustaliłem, że dodanie
20% do czasu wyjściowego, w pełni spełnia swą rolę. W świetle moich
eksperymentów, tj. wywołania 14 filmów w 500ml r-ru 1:6, wydajność
koncentratu można określić na 186 filmów, ale nie radzę tego powtarzać w
domu, do czasu aż nie potwierdzę moich wyników na świeżym wywoływaczu.
Po owocach poznacie ich
Tetenala Ultrafin PLUS najczęściej
używam w rozcieńczeniu 1:6, stosując czasy dla głowicy kondensorowej,
tj. dla kontrastu o współczynniku gamma 0,55. Ponieważ producent po
macoszemu traktuje rozcieńczenie 1:6, niektóre czasy wyznaczam
posiłkując się tabelą dla Ultrafina, albowiem zauważyłem podobieństwo czasów dla rozcieńczeń 1:10 U i 1:6 U+.
Ostatnio w ten sposób z powodzeniem wywołałem ORWO NP22, uzyskując
czułość pudełkową tego negatywu, który jak by nie patrzeć, jest
przeterminowany niemalże 20 lat. To też jest ważna cecha U+, że wyzyskuje czułość podaną przez producenta w 100%.
Jak już wspomniałem, jest to wywoływacz bardzo drobnoziarnisty. Negatywy wywoływane w U+, zachowują tak drobne ziarno, że problemem staje się w niektórych przypadkach, ostrzenie powiększalnika na ziarno (Fujifilm Neopan 100 ACROS). Pomijając ten "drobny" szczegół muszę przyznać szczerze, że negatywy wołane w U+
bardzo dobrze się kopiuje, oczywiście jak zawsze trzeba poprawić to i
owo, czy to wysłanianiem, czy to splitem, ale zasadniczo nawet
początkujący ciemniak poradzi sobie z negatywami wywołanymi tą wywojką.
Należy też wspomnieć w tym miejscu, że bardzo łacno skanuje się filmy wołane w U+, zwłaszcza jeśli woła się pod kondensor.
This is the End, my only friend, the End
W
tym miejscu powinno się znaleźć podsumowanie, z wyłuszczonymi zaletami i
wadami, ale nie ukrywam, że jestem tak zauroczony tą wywojką, że
obiektywizmu we mnie tyle co nic.
Pozdrawiam Was staroangielskim
Tally-Ho!
ps. starą broszurę tetenala, można pobrać z tej strony: http://www.blende7.at/datenblaetter/tetenal/entwicklungszeit-SW_tetenal.pdf
piątek, 24 maja 2013
wtorek, 14 maja 2013
podczerwień mocarna
Niedawno jeden ziomek zwrócił moją uwagę na dwa filmy czarno-białe, konfekcjonowane przez rolleia, oba w dodatku z logo agfy, niby że jakieś zapasy ukryte przed szabrownikami. Mą uwagę zwrócił w kontekście ich uczulenia spektralnego, przesuniętego dość solidnie w kierunku bliskiej podczerwieni, tak powiedzmy do ca. 850nm. Oczywiście jako spadkobierca umysłowy mentatora Perego Eks, postanowiłem na własnej skórze, własnych oczach i uszach przekonać się, z czym to się je. Je je. Z czym się je je. Dobra, bo zaraz nam się tutaj Beatlesi zrobią.
Zatem postanowiłem, przy najbliższych zakupach internetowych, dorzucić do wirtualnego koszyka wspomniane, lecz z nazwy nie wymienione filmy. Były to rollei retro 80s i rollei retro 400s. Szukając w sieci informacji o tych błonach, doszukałem się, że błona 400s jest dokumentowana, jako film lotniczy agfy, ale czy tak jest w 100%, tego nie wiem. Mając filmy pofatygowałem się do kolegi Grzegorza, celem pożyczenia filtrów do fotografii podczerwonej, aby test poszerzyć o nieco inny zakres fali. Kiedy już cały hardware miałem skompletowany, pozostało czekać na odpowiednie warunki i odpowiednie miejsce. Powiedzmy, że udało mnie się je znaleźć w ostatnią sobotę (11. maja 2013 r.) w okolicach Gorlic, dokładnie w Gorlicach. No, trochę mnie głowa po wczorajszym bolała, ale ogólnie było idealnie. Znaczy mogło być idealnie bardziej, ale...
Tak więc uzbrojony po zęby w:
- aparat średnioformatowy z dwiema kasetami załadowanymi: jedna RR80s, druga RR400s,
- filtry blokujące światło widzialne: cokin P007 i heliopan RG715,
- statywy,
- wężyki,
- okulary słoneczne,
- spreje na komary, a właściwie komarzyce, suki komara,
- i inne,
załadowałem familię i w/w sprzęt do samochodu (familię do kabiny, sprzęt do bagażnika) i pojechałem. A gdzie konkretnie? Konkretnie na wzgórze Korczak, gdzie mieści się Cmentarz Wojenny nr 91. Historia tego cmentarza jest dobrze opisana w artykule autorstwa p. Mirosława Łopaty, a jest dostępna pod tym linkiem.
Ale do rzeczy. Na każdym filmie starałem się wykonać sekwencję zdjęć, przedstawiających ten sam motyw (bramę cmentarza od strony południowej tj. od środka cmentarza), naświetlając film na czułość nominalną, prześwietlając o +1EV, +2EV, a następnie z filtrami P007 i RG715, przy czym w tym przypadku zmniejszałem ekspozycję zaczynając w przypadku RR80s od 1ASA, a w przypadku RR400s od 3ASA. W przybliżeniu.
Procedura nie udała się do końca, zwłaszcza w przypadku naświetlania bez filtrów, ale ogólnie jestem zadowolony z testu, bowiem widać na co stać te filmy.
Dane wołania znajdują się na stykówkach poszczególnych filmów:
A na koniec przepalona klatka z RR400s wyciągnięta w gimpie:
Na koniec wnioski. Filmy jeśli chodzi o użycie z filtrami są bardzo dobre. Spokojnie można je traktować jako tańsze zamienniki typowych filmów do podczerwieni. aczkolwiek co to tańszość? I jak tu je porównywać do nieodżałowanej eFKe IR820 AURA, no jak?
Aha, co mnie zaskoczyło, to to, że ani jeden film, ani drugi nie trzymają czułości pudełkowej. Jeśli chodzi o RR80s, to przyznaje że mogłem coś pokiełbasić, bo nie chce mnie się wierzyć, żeby była taka różnica przy prześwietleniu o 1EV, ale 400s? I to jeszcze w wywoływaczu, który ma za zadanie jeszcze podnosić czułość? Coś mi tu nie pasuje.Jeśli ktoś z Was potrafi wykazać błąd w mojej metodologi, chętnie przyjmę nauki i z pokorą posypię głowicę popiołem z kubańskiego cygara.
A tymczasem żegnam się z Wami staroangielskim:
Tally Ho!
Zatem postanowiłem, przy najbliższych zakupach internetowych, dorzucić do wirtualnego koszyka wspomniane, lecz z nazwy nie wymienione filmy. Były to rollei retro 80s i rollei retro 400s. Szukając w sieci informacji o tych błonach, doszukałem się, że błona 400s jest dokumentowana, jako film lotniczy agfy, ale czy tak jest w 100%, tego nie wiem. Mając filmy pofatygowałem się do kolegi Grzegorza, celem pożyczenia filtrów do fotografii podczerwonej, aby test poszerzyć o nieco inny zakres fali. Kiedy już cały hardware miałem skompletowany, pozostało czekać na odpowiednie warunki i odpowiednie miejsce. Powiedzmy, że udało mnie się je znaleźć w ostatnią sobotę (11. maja 2013 r.) w okolicach Gorlic, dokładnie w Gorlicach. No, trochę mnie głowa po wczorajszym bolała, ale ogólnie było idealnie. Znaczy mogło być idealnie bardziej, ale...
Tak więc uzbrojony po zęby w:
- aparat średnioformatowy z dwiema kasetami załadowanymi: jedna RR80s, druga RR400s,
- filtry blokujące światło widzialne: cokin P007 i heliopan RG715,
- statywy,
- wężyki,
- okulary słoneczne,
- spreje na komary, a właściwie komarzyce, suki komara,
- i inne,
załadowałem familię i w/w sprzęt do samochodu (familię do kabiny, sprzęt do bagażnika) i pojechałem. A gdzie konkretnie? Konkretnie na wzgórze Korczak, gdzie mieści się Cmentarz Wojenny nr 91. Historia tego cmentarza jest dobrze opisana w artykule autorstwa p. Mirosława Łopaty, a jest dostępna pod tym linkiem.
Ale do rzeczy. Na każdym filmie starałem się wykonać sekwencję zdjęć, przedstawiających ten sam motyw (bramę cmentarza od strony południowej tj. od środka cmentarza), naświetlając film na czułość nominalną, prześwietlając o +1EV, +2EV, a następnie z filtrami P007 i RG715, przy czym w tym przypadku zmniejszałem ekspozycję zaczynając w przypadku RR80s od 1ASA, a w przypadku RR400s od 3ASA. W przybliżeniu.
Procedura nie udała się do końca, zwłaszcza w przypadku naświetlania bez filtrów, ale ogólnie jestem zadowolony z testu, bowiem widać na co stać te filmy.
Dane wołania znajdują się na stykówkach poszczególnych filmów:
Rollei Retro 80s |
Rollei Retro 80s Cokin P007 f/16 -- 1s |
Rollei Retro 80s Heliopan RG715 f/16 -- 1s |
Rollei Retro 400s |
Rollei Retro 400s Cokin P007 f/16 -- 1/2s |
Rollei Retro 400s Heliopan RG715 f/16 -- 1/2s |
A na koniec przepalona klatka z RR400s wyciągnięta w gimpie:
Na koniec wnioski. Filmy jeśli chodzi o użycie z filtrami są bardzo dobre. Spokojnie można je traktować jako tańsze zamienniki typowych filmów do podczerwieni. aczkolwiek co to tańszość? I jak tu je porównywać do nieodżałowanej eFKe IR820 AURA, no jak?
Aha, co mnie zaskoczyło, to to, że ani jeden film, ani drugi nie trzymają czułości pudełkowej. Jeśli chodzi o RR80s, to przyznaje że mogłem coś pokiełbasić, bo nie chce mnie się wierzyć, żeby była taka różnica przy prześwietleniu o 1EV, ale 400s? I to jeszcze w wywoływaczu, który ma za zadanie jeszcze podnosić czułość? Coś mi tu nie pasuje.Jeśli ktoś z Was potrafi wykazać błąd w mojej metodologi, chętnie przyjmę nauki i z pokorą posypię głowicę popiołem z kubańskiego cygara.
A tymczasem żegnam się z Wami staroangielskim:
Tally Ho!
Subskrybuj:
Posty (Atom)