Było akrdeonistów wielu...
Voigtländer Bessa Meßsucher
Voigtländer Entfernungsmesser Bessa
Przedmiotem dzisiejszej recenzji jest miechowy, składany aparat średnioformatowy marki Voigtländer Bessa znany też (nieoficjalnie) jako Meßsucher, e-messer, rangefinder lub też super-bessa. Jest to bodajże pierwszy aparat Voigtländer'a wyposażony w dalmierz (stąd te nazwy dodatkowe). Model ten wszedł do produkcji w roku 1936 i był produkowany do 1949 r. kiedy to pojawiła się w ofercie firmy Bessa II. Aparat (według takich czy owakich) należy do tak zwanych rarytasów, co oznacza że na serwisach aukcyjnych pojawia się dość rzadko i choć nie osiąga cen astronomicznych, to jednak za egzemplarze w dobrym stanie potrafią handlarze nieco krzyknąć.
Skład surowcowy
Jak wcześniej wspomniałem, aparat zalicza się do bardzo popularnej przed wojną grupy aparatów mieszkowych, składanych z angielska zwanych "folding cameras" lub w skrócie "folderami". Złożony aparat ma wielkość (w zależności co kogo kręci) dużej piersiówki tudzież cygarnicy na habańskie skręty.
Fig. 1 Górna część aparatu w stanie złożonym |
Fig. 2 Górna część aparatu w stanie rozłożonym |
W stanie złożonym podczas oględzin aparatu widzimy na górze po lewej pokrętło nastawiania ostrości wraz ze skalą głębi ostrości, natomiast po prawej widzimy mały cyngwajs, po przekręceniu którego, przy użyciu opuszka kciuka, w wizjerze pojawia się ramka służąca do kadrowania w formacie 4,5x6cm, albowiem o czym do tej pory nie wspomniałem, bessa e-messer jest aparatem dwu formatowym 4,5x6cm i 6x9cm.
Fig. 3 Dolna część aparatu w stanie rozłożonym |
Patrząc na spodnią część aparatu widzimy z jednej strony gwint statywowy 3/8" tj. starego typu, natomiast z drugiej strony widzimy składany motylek, służący do przewijania filmu. Obok motylka umiejscowił się mały chromowany guzik, który służy do rozkładania aparatu do pozycji roboczej.
Fig. 4 Tylna ścianka aparatu |
Fig. 4a To samo, tylko w pionie |
Fig. 5 Wnętrze aparatu po dogłębnym otwarciu |
Fig. 5 To samo, tylko bliżej |
Obracając aparat frontem do siebie, w stanie złożonym zauważymy na pokrywie miecha: gwint statywowy 3/8" oraz rozkładaną podpórkę, dzięki której można postawić w pionie rozłożony aparat. Nad pokrywą widzimy trzy okienka, skrajne lewe okienko wizjera, dwa środkowe to okienka dalmierza.
Fig. 6 Przednia ścianka aparatu złożonego |
Fig. 7 Aparat rozłożony widziany od przodu. |
W tym momencie kiedy mamy już dokładnie omówioną budową morfologiczną aparatu, czas przejść do jego fizjologii i anatomii.
Aromat identyczny z naturalnym
Należy pamiętać aby, ze względów ogólnie pojętego bezpieczeństwa i higieny pracy, wszelkimi knopkami majdrować tylko wtedy, gdy aparat rozłożonym jest. Zwłaszcza się to tyczy pokrętła dalmierza, inne zresztą gałki, ukryte są w trzewiach aparatu. Podczas otwierania pokrywy, należy asekurować jej ruch dłonią, aby nie wystrzeliła nam, co może w najlepszym przypadku grozić zerwaniem miecha, a w najgorszym spadnięciem kamery na trotuar.
Celowanie odbywa się wspomnianym przeze mnie wcześniej celownikiem. Jest to prosty celownik Newtona bez ramek, co skutkuje przy kadrowaniu z bliska błędem paralaksy, często dość sporym. Najlepiej z praktycznego punktu widzenia jest celować okiem prawym, natomiast okiem lewym patrzeć w okienko dalmierza. Teraz słów kilka o ostrzeniu. Aparat wyposażony jest w dalmierz koincydencyjny - dzielonego pola. W wizjerze widzimy dwa lusterka, jedno nieruchome, drugie ruchome, sprzężone z pokrętłem dalmierza. Gdy dalmierz nie jest ustawiony na prawidłową odległość, obraz widziany przez nas w celowniku dalmierza jest podwójny. Po uzyskaniu odpowiedniej odległości obraz jest pojedynczy. Pokrętło dalmierza sprzężone jest z obiektywem, co więcej podczas ostrzenia przesuwa się cały obiektyw, a nie tylko jego przedni element, co sprawia że własności obiektywu są niezmienne niezależnie od nastawy odległości. Kiedy już ustawimy odległość i skadrujemy obraz, możemy nastawić ekspozycję. Czasy migawki wybiera się przy użyciu pierścienia widocznego od przodu aparatu. Należy pamiętać, aby wykonać to przed naciągnięciem migawki, mimo że firma F. Deckel zapewniała, że ten model migawki tj. Compur-RAPID może być nastawiany zarówno przed, jak i po naciągnięciu migawki. Ostrzegano tylko przed manipulowaniem najszybszym czasem tj. 1/400s po naciągnięciu migawki. Ponadto proszę pamiętać, że przejście z czasu 1/200s do 1/400s wymaga lekkiego przyłożenia siły. Jest to normalny objaw, który nie powinien nas nadto niepokoić i był opisywany w instrukcji obsługi do tego aparatu. Podobny opór stawia też dźwignia nastawy czasów w migawce COMPUR, zamontowanej w Rolleicordzie II b mod. 3, podczas przekraczania bariery 1/100s - 1/300s. Naciąg migawki pracuje do dwóch położeń. Naciągając migawkę do położenia pierwszego (dźwignia powraca do pozycji spoczynkowej dopiero w momencie wyzwolenia migawki) możemy ją wyzwolić natychmiastowo. Naciągając migawkę do pozycji drugiej, pokonując niejaki opór, naciągamy samowyzwalacz, przez co zwolnienie migawki spustem tudzież wężykiem, daje nam opóźnienie ca. 10 sekund, dzięki czemu fotoamator może zająć miejsce wśród bliskich u wrót ruczaju. Tryby T i B nie wymagają naciągania migawki, wystarczy wcisnąć spust migawki, tudzież wcisnąć wężyk wkręcony w gniazdo. Po wykonaniu niezapomnianego ujęcia, dobrze jest przewinąć film do następnej klatki.
Po skończonych zdjęciach należy złożyć aparat. W tym celu wciskamy chromowaną blaszkę widoczną obok zawiasu filtra, jednocześnie przykładając wektor siły do krawędzi klapy. Zatrzaśnięcie się blokady potwierdza staromodne "klik".
Summa summarum
Kończąc ten kulawy i przydługi wywód, pragnę napisać o swoich odczuciach, w pełni subiektywnie i na własną odpowiedzialność.
Aparat mnie zachwycił, nie ukrywam. Po pierwsze tym, że można go złożyć i spokojnie wsunąć do kieszeni palta lub spodni typu cargo. Od biedy zmieści się także w kieszonce na plecach, którą każdy kolarz w obcisłym trykocie posiada. Właśnie ta mobilność to jest to, co jest największym atrybutem folderów. Po wtóre aparat jest bardzo przyjemny w obsłudze, zwłaszcza poddany gruntownemu czyszczeniu i konserwacji, odwdzięcza się nam bezstresowym funkcjonowaniem. Tercjo: dzięki dużemu formatowi klatki, niewielkie niedoskonałości obiektywu (zwłaszcza rzecz się tyczy Helomara) nie doskwierają aż tak bardzo.
Jeśli chodzi o minusy, to ja nie dostrzegam takowych. Wiadomo, kupując i korzystając ze starego aparatu należy się pogodzić z pewnymi ograniczeniami. Aha, jednym z minusów, które mnie na początku nieco mierziły to były osobne okienka dalmierza i celownika, jednak w momencie kiedy rozdzieliłem je sprawiedliwie pomiędzy oboje oczu, ten minus przeszedł do lamusa i został jeden. Otóż jak dla mnie minusem jest to, że alternatywnym formatem jest 4,5x6cm. Co prawda i tak nie mam odpowiedniej wkładki, ale czułbym się bardziej komfortowo, gdyby kamera była przewidziana do formatu 6x6cm, może nawet chałupniczo bym wtedy wydłubał, atak...? Na koniec zostawiłem minus największy, ale związany raczej ze mną, niż z aparatem. Otóż nie posiadam powiększalnika umożliwiającego wykonywanie odbitek z formatu 6x9cm, ale mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni.
Dziękuję za uwagę, dobranoc i powodzenia!
Fig. 8 |
Fig. 9 |
Fig. 10 |
Fig. 11 |
Fig. 12 |
Na zakończenie kilka zdjęć wykonanych opisywanym aparatem:
![]() |
Fig. 13 Dom Zły Lublin, ul. DMP 66 zdjęcie wykonane a obecności Jacka kodak tri-x 320@320 fomadon W-27 EXCEL 1:3 25*C 11'00'' 0-1'+10''/1' |
![]() |
Fig. 14 Gdzie król chodził piechotą Rzeszów, ul. Króla Augusta 16 efke r50 50@50 rodinal 1:100 22 => 24*C 14'30'' 0-1'+2x/1' |
![]() |
Fig. 15 Trójkąt Bermudzki Rzeszów, ul. Króla Augusta efke r50 50@50 rodinal 1:100 22 => 24*C 14'30'' 0-1'+2x/1' |
![]() |
Fig. 17 Google Earth Rzeszów, gdzieś Kodak Ektar 100 |
![]() |
Fig. 18 Zapiekanka rzeszowska Rzeszów, Pomnik czynu Rewolucyjnego fujifilm neopan 100 ACROS 100@100 tetenal ultrafin plus 1:6 19°C 11'45'' (n+0) 0-1'+4x/1' |
![]() |
Fig. 19 Hymn jedności bluesmanów vol. 1 Park jedności z macierzą, Rzeszów, ul. Ł. Cieplińskiego rollei R3 @200ASA rollei rhs 1:7 18*C 17'00'' 0-1'+1x/30'' |
![]() |
Fig. 20 R.N.A. Rzeszów, wiadukt śląski efke r50 50@50 rodinal 1:100 22 => 24*C 14'30'' 0-1'+2x/1' |
O, duchy na ostatnim zdjęciu.
OdpowiedzUsuń