Mówią, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Może i prawda, zwłaszcza gdy mówimy o kotach z wyciętym podwzgórzem, ale czy w innych przypadkach się to sprawdza? Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że zakupiona dodatkowo stalówka TWSBI typu stub, o szerokości 1,5mm rychło przestała mi wystarczać, czy też nie spełniła moich oczekiwań, których zresztą w momencie zakupu nie miałem. Dobra, miałem, ale niesprecyzowane. Dlatego kiedy już przebadałem wspomnianą stalówkę, postanowiłem kupić pióro specjalnie do kaligrafii stworzone. Jak zwykle w moim przypadku, musiało to być pióro na naboje lub z możliwością zastosowania konwertera. Chciałem też, żeby w jakichś ludzkich pieniądzach dało radę kupić zestaw posiadający kilka różnych stalówek. Te założenia powiodły mnie, ku produktowi angielskiej firmy Manuscript, to jest ku zestawowi o wdzięcznej nazwie Classic Calligraphy Set.
Zestaw jest zapakowany iście hipermarketowo, tj. w blister z otworem do zawieszenia. Nie jest to może szczyt elegancji, ale ważne, że blister można otworzyć bez pomocy nożyczek i bez ryzyka poniesienia większych obrażeń. Na blistrze oprócz nazwy producenta i zestawu wydrukowana jest "próbka" pisma stalówek wchodzących w jego skład. Są to w tym przypadku stalówki oznaczone jako:
- fine - 0,85mm
- medium - 1,1mm
- broad - 1,35mm
- 2B - 1,6mm
- 4B - 2,8mm
- 3B - 2,2mm
- SCROLL No.6 -3,2mm (stalówka ornamentowa).
Te dwie obsadki są starego (standard) typu, tj. mają rastrowaną powierzchnię sekcji, "złocone" stalówki i ring, który należy usunąć, jeśli chce się używać tych stalówek z korpusem typu classic. Sekcje nowego typu są nieco cieńsze i są gładkie. Musze przyznać, że trzyma się je o wiele wygodniej niż sekcje z rastrem.
Na odwrocie blistra znajduje się skrócona informacja o produkcie wraz z instrukcją pielęgnacji pióra, opis zawartości i schematyczny rysunek, informujący użytkownika, o sposobie przechowywania zapasowego naboju w korpusie.
Pióro wraz z akcesoriami zapakowane jest w metalowe pudełko, na którym znajduje się wytloczone logo Manuscript'a.
Wewnątrz pudełka, na plastikowej wytłoczce pokrytej szarym welurem znajdują się pióro wraz z czterema sekcjami. Pióro oryginalnie było zapakowane tak, że skuwka była założona na tył korpusu, co miało na celu demonstrację wszystkich pięciu stalówek przez blister.
Po wyjąciu wytłoczki, znajdujemy pod nią cztery naboje z atramentami: czarnym, niebieskim, zielonym i czerwonym, konwerter typu strzykawka, broszurę zawierające podstawowe informacje o kaligrafii oraz o ćwiczeniach kaligraficznych oraz zawierającą wzory dwóch krojów pisma: foundational i italic, oraz broszurę z opisem stalówek (wraz z rysunkami objaśniającymi różnicę między sekcją standard, classic i dodec). Na tej ostatniej broszurce znajduje się także formularz zamówienia.
Pióro, prócz stalówek i klipsa skuwki, wykonane jest z czarnego plastiku, podejrzewam że z ABS. Sprawia to, że pióro waży (razem z nabojem), bagatela 11g. Piórem pisze się bardzo wygodnie, niezależnie czy ze skuwką na końcu czy bez. Masę skuwki można bowiem pominąć. Pióro ma wygląd iście spartański, dwa czarne walce urozmaicone metalizowanymi plastikowymi zakończeniami korpusu i skuwki oraz pierścieniem znajdującym się między sekcją, a korpusem. Pierścień o tyle niefortunny, że domyślnie "trzymający" się korpusu, ale w ogóle się go nie trzymający. W efekcie, za każdym razem kiedy rozkręcamy pióro, pierścień chce spaść i spada. Na klipsie znajdujemy wytłoczony napis UK oraz cztery "ozdobne" wtłoczenia. Na skuwce, poniżej klipsa znajduje się srebrzyste logo Manuscript'a. Ogólnie jeśli chodzi o wygląd, pióro na kolana nie powala, widać w fabryce uznali, że pióro ma pisać, a nie wyglądać.
Stalówki w wersji classic to typowe twarde blaszaki solidnie wykonane przez angielskiego rzemieślnika. Nie jest to może światowa ekstraklasa stalówek, ale zasadniczo nie ma się do czego przyczepić. Stalówki suną po papierze z cichym szelestem, nic nie drapie (w przeciwieństwie do nieszczęsnego stub'a TWSBI). Na stalówkach znajdują się napisy: MANUSCRIPT ENGLAND oraz oznaczenie grubości śladu. Stalówkę można bez problemu wyciągnąć, podobnie jak i spływak. Zdaje mnie się, że jedną (2B) to można wyciągnąć nawet za lekko, ale póki sama nie wypada, to nie stanowi to dla mnie problemu. Wyciągnięcie i przemycie stalówki i spływaka wydaje mnie się szczególnie ważne, kiedy kończymy pracę z czarnym atramentem Manuscript'a. Atrament ten zawiera dużo pigmentu, co może spowodować niebezpieczeństwo zatkania pióra. Spływak cechuje się dość szerokim kanalikiem, wiadomo - kiedy się pisze taką 4B lub scroll 6 w naboju, tudzież konwerterze robi się wir. Spływak bardzo obficie podaje atrament, co sprawia że pióro startuje od pierwszego dotknięcia. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy piszemy na papierze oxforda, który jest dość śliski. Znaczy problem jest, kiedy używamy atramentów innych producentów, bowiem atrament Maniscript'a raczej nie zawodzi, nawet na wspomnianym oxfordzie.
Na zakończenie kilka próbek bazgrołów, wykonanych stalówkami ze wspomnianego zestawu na papierach różnych, wykonanych atramentami Manuscript'a, Watermana i Camela...:
- długość pióra zamkniętego: 138mm;
- długość pióra bez skuwki, mierzona bez stalówki: 112mm;
- długość pióra bez skuwki, mierzona ze stalówką: 127mm;
- długość pióra ze skuwką zatkniętą na korpus, mierzona ze stalówką: 169mm;
- długość skuwki: 63mm;
- średnica korpusu: 11mm;
- średnica skuwki: 14mm;
- masa pióra z nabojem: ca 11g.
No i na zupełny koniec postaram się subiektywnie podsumować opisywany zestaw. Otóż myślę, że jest on wart zainteresowania, dla wszystkich tych, którym zależy na mobilności. Dostajemy bowiem pióro zasilane standardowymi nabojami i konwerterami, zapakowane w eleganckie (nie dosłownie rzecz jasna) metalowe pudełko. Dzięki temu możemy mieć pióro wszędzie tam gdzie potrzebujemy, a jeśli nie potrzebujemy, to też możemy je tam mieć. Do tego nawet jeśli stalówki, jak to się mówi: głów nie urywają, to jednak są dość niezawodne i pisze się nimi dość łatwo, przez co są idealne dla początkujących. Także zbierając wszystko do tak zwanej kupy, uważam że zestaw Manuscript'a wart jest tych 70zł, które na niego wydałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz