poniedziałek, 22 lutego 2016

O Tadku, co kit łykał

Wpis pochodzi z forum, dlatego wstęp cokolwiek głupi i bez sensu, ale nie miałem pomysłu, jak go zmienić, więc wklejam całość w oryginalnym brzmieniu.

Pomimo miażdżącej fali krytyki, jaka na mnie spłynęła po wczorajszej recenzji, postanowiłem się nie poddawać i napisać recenzję jeszcze gorszą, to jest zawierającą jeszcze bardziej kontrowersyjne słownictwo, składnię, fleksję i apopleksję. Bo ja Was lubię, ale co to mnie obchodzi, co Wam się podoba. Jednemu się podoba pisać grotami o tęgości XF, a drugiemu BBC, i co zabroni kto? No!


W każdym razie siedziałem i dumałem o czym by tu dziś napisać. Wy już wiecie, przeczytaliście tytuł recenzji, ale ja nadal się waham. No ale niech będzie, że będę kontynuował sagę o czarnych piórach z wbudowanym tłokiem. Dlatego dziś spróbuję Wam przybliżyć postać pelikana m250, którego posiadam i który jest w moim posiadaniu, żeby nie było wątpliwości, że piszę o cudzym.


pm250-04_zpsvzfazqnz.jpg

Pelikan ów, z tego co podają annały, pochodzi prawdopodobnie sprzed roku 1997. Świadczyć o tym może kłobuk równy pozostałej części skuwki, bez żadnych wcięć, oraz znak firmowy na nim. I na grocie też, o czym za chwilę wspomnę ponownie. Tak czy siak, kiedy pióro jest ładnie oparte o olympusa xa, kształt kłobuka widzimy ino, ino. Lepiej widać charakterystyczną spinkę ukształtowaną na podobiznę dziobu pelikana. Czy właściwie pyska, bo tamuj ślipki jakowe migocą. Hmmm..., tylko że ptaki chyba nie mają pysków. No ale wiecie co mam na myśli, czy nie macie? Nie macie? Nieważne. Aha spinka wykonana jest z jednego znaczy kawałka metalu i jest dokręcana do skuwki właściwej kłobukiem, z wykorzystaniem wkładki skuwki. Wkładka ma duży gwint i małe ząbki, łatwo ją umiejscowić w skuwce, tyle tylko, że trzeba mieć długopis, z którego wyjmujemy wkład i nim przytrzymujemy wkładkę, podczas dokręcania kłobuka. Lecimy dalej, czyli w dół zmierzamy, czyli spadamy i widzimy dwa pierścionki nałożone. Cienki jest wąski i na nim nic nie ma, a na szerszym jest napis, a zasadniczo dwa. Jeden napis brzmi "PELIKAN", drugi "GERMANY". Dzięki czemu wiemy, że pióro już ze zjednoczonych Niemiec, przynajmniej administracyjnie. Dalej mamy kawałek czarnej nudy, z tym samym zastrzeżeniem co w przypadku montblanka, że to czarne, pod światło jest ciemnobordowe, takie oberżynowe nawet raczej. Kiedy skończy się nuda, dochodzimy do uskoku i wiemy już, że jesteśmy na pokrętle tłoka.


pm250-03_zpsmfinccgu.jpg

Po odkręceniu skuwki widzimy złoty grot, prawdziwie złotym a nie jakimś tam farbką modelarską pociągnięty. Musicie bowiem wiedzieć, ci którzy nie wiedzą, że tym się różnił model 250, od modelu 200, że miał złote groty. Taka namiastka suwerena. Jest to dla mnie zresztą dziwne, że w owych dniach M200 miał te same wymiary co M400. Ale wiedzę swą opieram na Internetach, a tu wszyscy kłamią, włącznie ze mną. Grot posiada na sobie wytłoczony znak producenta, w który wpisano próbę złota, oraz tęgość. Tu jest tęgość OB. Tęgo, nieprawdaż? Widzimy też znak na kłobuku. Ale na żadnym nie widzimy szczegółów, ale i o tym, nie bójcie się, pomyślałem, taki zaradny jestem.


pm250-05_zpseqjblbao.jpg

Czyli prawda, użyjcie wyobraźni, na znaczku widzimy pelikana w gnieździe, a właściwie pelikanicę, sukę pelikana, i dwa młode. Młode takie, że wyglądają jak kreski. Chyba zabiedzone. Tak czy siak, to nam wymusza datowanie pióra na lata przed rokiem 1997, iż wówczas jedno z pelikaniąt wyfrunęło z gniazda i ostało się jedno. Takie życie. Na powyższym zdjęciu widzimy także gratkę dla voyeurystów, to jest okienko podglądu atramentu. Chociaż nie, dla nich gratką, jest okienko w L2k. W każdym razie okienko w tym modelu jest szare, zaś w suwerenach było zielone. Robert będzie wiedział lepiej, ja dywaguję i zmyślam, a na dodatek jestem w błędzie.


pm250-06_zpsavi4tefz.jpg

Rzut oka na grot. Kurka wodna, źle żem ostrość ustawił, bo na ziarno, a po co komu ziarno na ostro? I jeszcze odblask na znaczku, więc nie wiadomo, czy było ich dwóch, czy nie. Ale resztę widać jako tako, a na dodatek znośnie, czyli że złoto 14 kt., albo 585 i że OB. Ciekawa jest to sprawa, że grot ten jest bardzo, ale to bardzo elastyczny. Niestety nie wiem, czy wszystkie groty z tamtego czasu były tak elastyczne, czy to wypadek przy pracy. To jest właśnie to, o czym pisałem wczoraj. Ktoś się zasugeruje, że napisałem, że tak jest, a jemu się trafi co innego. Dlatego jeśli ktoś z Was ma podobnego pelikana, ale z grotem i innej tęgości, niech piszę śmiało jak jest.


pm250-01_zpsaal0rjc2.jpg

pm250-02_zpsknk466gv.jpg

Na koniec zdjęcia ziarna. Jak widać gładkie, szerokie, zaokrąglone ze wszech stron, żaden tam kanciak jak w montblanku. Dzięki temu piórem pisze się łagodniej, ale zmienność kreski jest i jest dobrze zauważalna.

Ogólnie pióro fajne, tylko słabo się je czyści, bowiem w przeciwieństwie do montblanka 22 i innych, osadka stanowi jedną całość z rączką, a wykręcić można jedynie grot wraz ze spływakiem. Co więcej grot i spływak są połączone przy pomocy metalowego pierścienia, a próba rozłożenia tego na części pierwsze podobnież grozi połamaniem blaszek spływaka, czy też zbieraka. Podobnież z mechanizmem tłoka, lepiej nie wyjmować. Znaczy można, ale jest małe ale. Nie wiem jakie, bo w przeciwieństwie do zespołu grota, tej strony nie rozbierałem. Tak czy siak, jakby udało się Wam znaleźć pióro w dobrej cenie, o którą coraz trudniej, bierzcie i piszcie.

Na koniec dane techniczne i nieporadne kulfony, czyli tak zwana próbka pisma.

Długość pióra zakręconego: 127 mm
Długość pióra odkręconego: 121,5 mm
Długość rączki bez grotu: 102 mm
Długość skuwki: 59 mm
Średnica rączki: 12 mm
Masa pióra: 14,73 g (chyba pustego).



1024-pm250-prubka_zpss3besldg.png

Tally ho!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz